Wysłany: 2009-05-19, 10:48 Kognitywistycznie o AH1N1
Witam,
już od dawna "korciło mnie", żeby zaproponować ten wątek ale celowo poczekałem nie chcąc wpisywać się w nurt, o którym niżej.
Chodzi o sposób informowania o AH1N1 w Polsce.
"Epidemia" z Dustinem Hoffmanem to nic w porównaniu z atmosferą wykreowaną przez stacje TV i inne media.
Co ciekawe wirus AH1N1 był "śmiercionośny" i "grożący ludzkości zagładą" do momentu, aż ... dotarł do Polski.
Wtedy nagle zmienił się w "mało zjadliwego", a dotychczasowe działania WHO zaczęły być działaniami "na wszelki wypadek".
W tym czasie np. BBC stworzyła stronę internetową z rzetelnymi informacjami o wirusie dla laików, a CNN emitowało panele z wirusologami gdzie chłodno i rzeczowo, w wyważony sposób, mówiono o tym co się dzieje.
Moim zdaniem, przez swoje działania media w Polsce robią niezwykle złą robotę, sprawiając, że ludzie "uodparniają się" na tego typu doniesienia i wtedy, kiedy (odpukać) nadejdzie taki moment, że trzeba będzie szybko zmobilizować społeczeństwo do działania, społeczeństwo machnie ręką i będzie czekało, aż temat zniknie z "żółtych pasków" ...
Ciekawe, jakie jest Wasze zdanie?
Pozdrawiam
P.S. oczywiście i za granicą były też media zachowujące się podobnie źle, jak w Polsce.
Nie myśl, że nikt się nad tym nie zastanawia. Wprost przeciwnie. Degrengolada mediów, przynajmniej u nas sięgnęła dna. Poszukiwanie na gwałt sensacji i jak to nazywają "targetowanie" wiadomości dla jak największej rzeszy odbiorców (but sorry, ok. 70% to IQ poniżej setki) zrobiły z naszych mediów to co mamy. To jest zresztą znacznie większy problem kulturowy i niestety jest duże zapotrzebowanie na celebrytów (moja ulubiona Jola Rutowicz), na big brotherów, wszelkie bzdury itd. Niestety, zapotrzebowania na mądrość nie ma. Dla tego można straszyć następnym wirusem, efektem cieplarnianym, grasującym krwiożerczym kotem. Nie ma refleksji. I motto o motłochu u naszego kolegi jakże jest prawdziwe.
Ale to naprawdę temat na długą dyskusję.
A świat nauki niestety też się stacza.
Pozdrowienia
_________________ "Gdy zastanawiam się nad sobą i swoimi sposobami myślenia, jestem bliski wniosku, że dar fantazjowania znaczył dla mnie więcej niż mój talent przyswajania wiedzy."
ALBERT EINSTEIN
W tzw. demokracji media są największą władzą- czy nam się to podoba czy nie.
Mogą nawet doprowadzić do obalenia rządu. Czasami to dobrze, czasami źle.
Póki nie są finansowane z mojej kieszeni nie przeszkadza mi to.
A najważniejsze w sprawach fachowych słuchać bezstronnych fachowców- bo ci rządowi (lub partyjni) nie są wiarygodni.
_________________ W to co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże chciałbyś dowodami obalić!
A najważniejsze w sprawach fachowych słuchać bezstronnych fachowców- bo ci rządowi (lub partyjni) nie są wiarygodni.
Z tym to jest problem, bo nawet jak nie jest rządowy ani partyjny to może nie być bezstronny, bo np. właśnie wrócił z Wysp Kanaryjskich ze sponsorowanego przez koncern X sympozjum ...
To co piszesz Leszku, jakoś dziwnie pachnie mi węszeniem spisku...
Większość naukowców (mówię o naukach biomedycznych) pracuje dziś na garnuszku mniej lub bardziej związanych z biznesem medycznym instytucji...
...ale mam wrażenie, że nie ma to większego wpływu na rzetelność ich badań.
Mam wrażenie, że "świńska grypa" stanowiła kolejny przykład zapotrzebowania mediów na sensacyjny temat. Większość serwisów internetowych opiera się na złotej zasadzie działania "skopiuj-podkoloruj-wklej". A że w dzisiejszym świecie choroby najłatwiej rozpowszechniają się droga przekazu elektronicznego, stąd panika.
PS: Tak mi przyszło na myśl: a co, jeśli "świńska grypa" dopiero zacznie zabijać?
To co piszesz Leszku, jakoś dziwnie pachnie mi węszeniem spisku...
"węszenie", poza szukaniem kogoś lub czegoś przy wykorzystaniu węchu, czego, jak sądzę, nie miałeś na myśli :-) może mieć dwa znaczenia, zatem, wyjaśniając, muszę się odnieść do każdego z nich:
1) próba znalezienia jakichś informacji, dowodów - nie, nie szukam
2) dopatrywanie się czegoś, przeczuwanie, podejrzewanie - tak, dopatruję się, przeczuwam i podejrzewam.
Mam bowiem wrażenie, że jak ktoś jest "na garnuszku" to może chcieć się jakoś wykazać, żeby mu garnuszka nie zabrali. Podkreślam wyraz "może", bo świadomie użyłem go teraz i we wcześniejszym wpisie, nie chcąc obrażać rzeczywiście rzetelnych i niezależnych naukowców.
Artur Pilaciński napisał/a:
PS: Tak mi przyszło na myśl: a co, jeśli "świńska grypa" dopiero zacznie zabijać?
"świńska grypa" już zabija i będzie zabijać, jak każda grypa, nie w tym rzecz, żeby chować głowę w piasek, tylko chodzi o informację typu: ilość zachorowań na chorobę X = N, ilość zgonów z potwierdzoną przyczyną (choroba X) = K, a nie trąbienie o "śmiercionośnym wirusie". Z potencjalnie "śmiercionośnymi" wirusami każdy z nas spotyka się na codzień, to tylko kwestia sprawności układu immunologicznego ...
Tak myślałem, że tak naprawdę chodzi o media, a nie o świńską .
Dla mnie przypadkiem na case study dla medioznawcy jest niedawna historia portalu Gazeta.pl. Kiedyś były tam przede wszystkim poprawnie napisane, rzetelne teksty. Teraz mamy:
dużo reklam, kulturę bloga ('artykułem' może być dowolny tekst, na dowolny temat, pisany przez obojętnie kogo i w dowolnej tonacji), krzykliwe tytuły, wulgaryzmy w tytułach (na razie wykropkowane, ale kto wie...), zero korekty (błędy stylistyczne, interpunkcyjne oraz - tak! - ortograficzne).
Ale tak naprawdę nigdy nie mieliśmy w Polsce solidnego raportowania nauki w prasie popularnej. Za granicą jest BBC, która tematy opracowuje rzetelnie: zwykle zamieszcza komentarze niezwiązanych specjalistów, nie robi nadmiernych uproszczeń ani błędów merytorycznych, a czasami dodaje wytłumaczenia/wizualizacje. Oczywiście BBC też ma swoją ideologię, którą jest generalnie klimat -- efekty cieplarniane itd. dostają z 50% objętości sekcji 'nauka'. Mimo wszystko BBC jest dobrym wzorem.
Zgadzam się jak najbardziej Sławku. Chciałbym tylko dodać, że aby czerpać ze wzorów BBC trzeba mieć przede wszystkim kulturę. A ta niestety upadła bardzo nisko i w mediach to widać najbardziej. Czy któryś z wielkich publicystów BBC, zadających naprawdę drastyczne pytania, pozwoliłby sobie na taki tryb "przesłuchań" (np. w świetnym Hard Talks), jaki prezentuje pani Olejnik, nie pozwalając nigdy dokończyć, gdy odpowiedź jest nie po jej myśli.
Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że media odpowiadają na zapotrzebowanie i starają się dostosować do poziomu odbiorcy; albo jeszcze gorzej, kształtują jego gusty na bardzo kiepskim poziomie.
Ciekawa dla mnie byłaby ankieta oglądalności takich kanałów jak Discovery.
Pozdrowienia
_________________ "Gdy zastanawiam się nad sobą i swoimi sposobami myślenia, jestem bliski wniosku, że dar fantazjowania znaczył dla mnie więcej niż mój talent przyswajania wiedzy."
ALBERT EINSTEIN
Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że media odpowiadają na zapotrzebowanie i starają się dostosować do poziomu odbiorcy; albo jeszcze gorzej, kształtują jego gusty na bardzo kiepskim poziomie.
Czyli wychodziłoby na to, że mamy do czynienia z układem z dodatnim (niestety niepozytywnym) sprzężeniem zwrotnym: media kształtują gusty na kiepskim poziomie, więc muszą odpowiadać na zapotrzebowanie na kiepski poziom, a konkurencja między mediami sprawia, że muszą się starać coraz lepiej odpowiadać na coraz bardziej kiepski poziom ...
Ciekawa dla mnie byłaby ankieta oglądalności takich kanałów jak Discovery.
Od kiedy mam satelitę (kilka miesięcy) i jeśli TV jest włączony, to leci właśnie Discovery Science, Animal Planet, National Geographic itp.
W przypadku tematów, o których słyszę pierwszy raz - jest ok (choć przydługo i z powtórkami). W przypadku tematów mi trochę, znanych jest zbyt pobieżnie.
Jest jeszcze kanał Edusat gdzie są normalne wykłady. Niektóre bardzo ciekawe (zależy od prowadzącego) a poziom innych jest tragiczny (laicy dla laików infantylnym językiem), albo monotonnie gadająca głowa (nawet nie nadaje się do radia).
Właściwie po mediach telewizyjnych nie możemy się spodziewać naukowego poziomu z powodu opłacalności.
Odbiorców oczekujących pewnego poziomu jest za mało i nie są oni skłonni odpowiednio za to płacić.
Wracając do grypy, to myślę, że interes w nagłaśnianiu sprawy, oprócz dziennikarzy, mają też firmy farmaceutyczne. A może rządy chcą odwrócić uwagę od "kryzysu" ?
_________________ "...jeśli tylko potrafimy sobie coś wyobrazić, to prędzej czy później ktoś to zrobi..."
Ostatnio zmieniony przez Jarek Mazurek. 2009-05-22, 09:21, w całości zmieniany 1 raz
Wracając do grypy, to myślę, że interes w nagłaśnianiu sprawy, oprócz dziennikarzy, mają też firmy farmaceutyczne.
Zgadza się ale na granty, czy rządowe subsydia liczy także w wielu krajach "budżetówka".
I tak oto dochodzimy do słynnego cytatu, że "jeśli nie wiadomo o co chodzi ..."
A interes najwyraźniej mają w tym wszyscy- poza konsumentem rzecz jasna.
_________________ W to co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże chciałbyś dowodami obalić!
Drodzy panowie, sugerujecie, że zagrożenie niesione przez "świńską grypę" zostało celowo wyolbrzymione, żeby zwiększyć zyski koncernów farmaceutycznych?
sposób informowania o świńskiej grypie ma ewidentny związek z ekonomią: grypa przestała być oficjalnie "świńska" po tym, jak okazało się, że może to mieć katastrofalny wpływ na rynek mięsa wieprzowego, bagatelizował grypę szef jednej z linii lotniczych (obawiający się spadku liczby klientów) itp., itd.
Ja bym nie szedł tak daleko, żeby podejrzewać koncerny farmaceutyczne o sterowanie mediami ale pewnie się paniką nie zmartwiły :-) Dlaczego, o tym napisał (zalinkował) już Jarek.
Będę się trzymał swojej kwestii: od mediów, które chcą się nazywać "informacyjnymi" oczekiwałbym informacji (fakty, wywiady z fachowcami umiejącymi mówić "ludzkim językiem" - dla laików). Nie mając tych informacji nie można powiedzieć, czy zagrożenie jest "wyolbrzymione", bo nie wiadomo jakie jest (wg znających się na rzeczy).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum